Teraz czytane
Kulisy powstania książki „Sny Małgosi”, czyli jak do tego doszło, że wydałem ją samodzielnie

Kulisy powstania książki „Sny Małgosi”, czyli jak do tego doszło, że wydałem ją samodzielnie

Moja pierwsza książka

Wiele jest osób, które chciałyby napisać swoją własną książkę, ale niestety nie każdemu się to udaje. Z różnych powodów. Jednym z najczęstszych jest zapewne prozaiczny brak czasu. Ja też długo marzyłem o napisaniu swojej własnej książki. Nawet wtedy, gdy postanowiłem się za to zabrać na dobre, wciąż okazywało się, że inne obowiązki nieubłaganie na to nie pozwalają. Zostałem zatem zmuszonony do napisania książki w tak zwanym międzyczasie.

A pisałem tak naprawdę od zawsze. W podstawówce były to dziecinne rymowanki, potem teksty amatorskich piosenek i różnorakie wierszyki, a jeszcze później ogrom treści do wszelakich stron internetowych. Założyłem też lokalną Gazetę Wawerską, gdzie dużo piszę o sprawach dotyczących mojego najbliższego sąsiedztwa.

Rozpoczętych i niedokończonych mam co najmniej kilka książek – zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Książka „Sny Małgosi” jest pierwszą z tych, które skończyłem i samodzielnie wydałem. Moje marzenie się spełniło i mam teraz ochotę pochwalić się tym, jak do tego doszło.

Skąd pomysł na książkę dla dzieci?

Na samym początku muszę przyznać, że „Sny Małgosi” powstały głównie dzięki moim dzieciom. Moje pociechy zawsze preferowały bajki opowiadane, w miejsce tych czytanych z książek – nazywało się to u nas „bajkami z buzi”. Kreowałem więc wciąż nowe i nowe historie, aby je zadowolić i dać im radość ze wspólnego przeżywania wymyślanych na gorąco przygód. Dzieci nie pozwalały mi na powtórki opowiedzianych już wcześniej historii, dzięki czemu powstało w mojej głowie wiele unikatowych opowieści. Najciekawsze bajki postanowiłem w końcu spisać i tak powstała książka.

Dzięki temu, że testowałem wymyślane historie w wersji mówionej na swoich dzieciach, mogłem zaobserwować momenty, które budzą emocje i które są najciekawsze, a także w których trzeba coś jeszcze dookreślić i dopisać, aby nie było niepotrzebnych pytań i zastanowień. Dzięki obserwacjom reakcji moich najmłodszych na opowiadane historie mogłem bardziej podkręcić odpowiednie fragmenty, aby zbudować jeszcze większe napięcie i zainteresowanie, albo po prostu wywołać uśmiech Czytelników. Mam nadzieję, że mi się to udało.

„Sny Małgosi” to 14 oddzielnych opowiadań, które się ze sobą łączą i przenikają, między innymi dzięki tytułowej bohaterce Małgosi. Nie ma tam żadnych czarów, ani kontrowersyjnych treści – nawet jeśli dzieje się coś magicznego to tylko we śnie, a we śnie może się przecież przydarzyć wszystko. Chociaż z tym snem to nie jest tak do końca wszystko oczywiste – jawa przeplata się tam bowiem ze snem i kryje się w tym pewna tajemnica. Nie będę tu jednak rzecz jasna odkrywał całej fabuły książki.

O pisaniu

Samo pisanie książki to jest bardzo ciekawa, przyjemna i niezwykle wciągająca sprawa. Tworzenie jakiejś postaci, wymyślanie jej przygód i perypetiów potrafi być naprawdę fascynujące – człowiek zaczyna niejako żyć w innym, wymyślonym przez siebie świecie. Bardzo dużo satysfakcji przynosi mi wymyślanie nowych historii – do tej pory kreowałem je i opowiadałem dzieciom na dobranoc, a teraz postanowiłem spisać, co jest jednak trochę trudniejsze, ale i też jeszcze bardziej satysfakcjonujące.

Książkę „Sny Małgosi” napisałem tak naprawdę na telefonie komórkowym. Nie mogłem poświęcić się tylko i wyłącznie pisaniu książki, bo z czegoś przecież trzeba żyć. Mam normalną prace zawodową i różne inne zobowiązania, związane chociażby z życiem rodzinnym, a zatem książką mogłem zajmować się tylko jako czymś dodatkowym. Pisałem zatem w drodze do pracy, w kolejce w sklepie, w oczekiwaniu na dzieci, kiedy np. uczestniczyły w treningu piłki nożnej i innych tego rodzaju chwilach. Pisałem zatem najczęściej wtedy, kiedy nie mogłem robić niczego innego. A że smartfon zawsze jest pod ręką, to pisałem właśnie na nim. Myślę, że to nawet wyszło z korzyscią dla całej książki, bo za każdym razem kiedy w tych mikromomentach na pisanie wracałem do danego tekstu, musiałem sobie go przypomnieć, przeczytać jeszcze raz, a przy okazji po raz kolejny go poprawiłem lub coś dopisywałem w miejscach, które uważałem za skończone. Przyznaję, że sam jestem ciekawy czy jest to pierwsza książka, która powstała w całości na telefonie komórkowym?

Dlaczego self-publishing?

Sformułowanie self-publishing oznacza samopublikowanie, czyli samodzielne wydanie książki – bez udziału wydawcy. Dlaczego wybrałem self-publishing w miejsce tradycyjnego modelu? Dlaczego zdecydowałem się na samodzielne zadbanie o redakcję tekstu, o jego korektę, o samodzielnie zorganizowanie ilustracji i wykonanie składu teksu, a także wreszcie czemu samodzielnie dogadałem sprawę z drukarnią i przypilnowałem produkcji książki? Mało tego… dlaczego sam tę książkę sprzedaję?

Mógłbym powiedzieć oczywiście, że zająłem się tym wszystkim samodzielnie dla jeszcze większej satysfakcji i byłaby to jak najbardziej prawda. Inną prawdą jest też jednak to, że zrobiłem to dla pieniędzy. Mam wewnętrzne przekonanie, że książka ta się broni, tzn. że jest interesująca i że spodoba się czytelnikom w wieku wczesnoszkolnym (7-12 lat). Po uzyskaniu wielu pozytywnych recenzji książki (nie tylko od rodziny i znajomych), uwierzyłem, że „Sny Małgosi” są rzeczywiście przemyślanym i ciekawym przykładem literatury dziecięcej. A skoro już zrodziło się we mnie przekonanie, że książka jest dobra, to czemu nie miałbym spóbować na niej zarobić? Pójście do wydawnictwa wiązałoby się po pierwsze z brakiem bezpośredniego wpływu na wygląd książki, a po drugie z pozbawieniem się jakiegokolwiek na tym zarobku. Przy kilku złotych od książki, musiałaby sprzedać się w niebotycznym nakładzie, aby na tym przyzwoicie zarobić (a debiutantom jest o to szczególnie trudno).

Samodzielne wydanie książki jest oczywiście inwestycją. Przy współpracy z wydawnictwem to ono jest inwestorem, a autor nie ma żadnego udziału finansowego w wydaniu książki.

Self-publishing w moim przypadku oznacza nie tylko samodzielne wydanie książki, ale także samodzielną jej sprzedaż. Dystrybucja książki przez istniejące sieci sprzedaży wiąże się z oddaniem przynajmniej połowy ceny okładkowej książki. To dużo. Biorąc pod uwagę koszty produkcji książki zostaje z tego naprawdę niewiele.

Tu od razu przyznaję, że ryzyko jest spore. Zainwestowanie kilkudziesięciu tysięcy złotych w książkę bez gwarancji zwrotu jest ryzykowne. Nie napisałem przecież specjalistycznego poradnika, nie jestem znanym autorem, nie mam nawet swojej własnej społeczności, która byłaby grupą docelową tej książki. Być może jestem pierwszym w Polsce autorem, który napisał książkę dla dzieci, samodzielnie ją wydał i jeszcze samodzielnie ją sprzedaje. Póki co nie znalazłem w każdym razie w internecie projektu, który dotyczyłby samodzielnego wydania książki dla dzieci i w dodatku samodzielnej jej sprzedaży.

Książka to nie jest produkt, który szybko się psuje. Będę mógł ją sprzedawać tak długo jak tylko będę chciał. Skoro uwierzyłem, że książka jest dobra i że będę w stanie zainteresować nią młodych Czytelników to nie będzie mi zbytnio przeszkadzało to, że inwestycja będzie się zwracała trochę dłużej. Oczywiście im szybciej przyszłoby czerpanie z tego zysków tym byłoby lepiej, ale nie jest to dla mnie najważniejsze.

Jeszcze innym powodem zdecydowania się przeze mnie na self-publishing była świadomość tego, że rzeczywiście jestem w stanie to zrobić. Zanim zająłem się samodzielnym wydaniem własnej książki wiedziałem jakie etapy są przede mną i co trzeba zrobić, aby ten projekt zakończyć powstaniem finalnego produktu. Innymi słowy wiedziałem jak doprowadzić do powstania wymarzonej książki, która będzie wyglądała tak jak sobie założyłem. Przykładowo od kilku już lat wydaję lokalną Gazetę Wawerską i potrafię samodzielnie składać teksty w Indesign-ie. Wydawanie własnej gazety nie jest tym samym co wydanie książki, ale wiele aspektów jest bardzo podobnych, a to utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem w stanie być sam dla siebie wydawnictwem.

Self publishing po mojemu

W kolejnych wpisach opiszę caly proces przygotowania produkcji książki wraz ze szczegółowymi informacjami o problemach na poszczególnych etapach – myślę, że będzie to pomocne dla tych wszystkich, którzy chcieliby podążyć drogą self-pulishingu. Jest coraz więcej takich autorów. Opiszę też pierwsze wyniki sprzedaży i w ogóle tego jak tę sprzedaż zorganizowałem. Trzymajcie kciuki, aby ten projekt się w ogóle powiódł. Stay tuned…

Pierwsze recenzje…

Więcej informacji o samej książce „Sny Małgosi” znajduje się na stronie internetowej www.snymalgosi.pl. Poniżej wrzucam pierwsze recenzje.

Przeurocza. Tak bym określiła tę książkę. Ma w sobie retro wdzięk, wszystko się w niej subtelnie składa i przeplata,…

Opublikowany przez Pani Poczytalna. Marta Kowerko-Urbańczyk Poniedziałek, 28 września 2020

Wczoraj kolejny raz okazało się, że Forrest Gump miał rację… Spokojny wieczór, pukanie do drzwi, krótka wymiana zdań i…

Opublikowany przez Małgorzata_Piotrowicz.txt Poniedziałek, 28 września 2020
Zobacz komentarze (0)

Zostaw komentarz

Your email address will not be published.

Do góry